piątek, 19 lipca 2013

Wychowanie chłopców w PRL-u - "Książka dla chłopców" Andrzej Jaczewski i Jerzy Żmijewski[Zza żelaznej kurtyny]


Zanim przejdziemy do zapoznania się z treścią książki krótko ostrzegam. Jeżeli jesteście wrażliwi na:

"Do lekarzy zgłaszają się często młodzi mężczyźni pełni lęku o przyszłość, zakompleksieni, pełni poczucia mniejszej wartości. Gdzieś w łaźni czy na plaży zobaczył taki innych mężczyzn i doszedł do wniosku, że jego genitalia są tak małe, że nie będzie mógł w przyszłości spełniać funkcji płciowych"

Lub takie obrazki:


Nie czytajcie dalej. W dzisiejszym tekscie siłą rzeczy znajdują się odwołania do życia seksualnego.


"Książkę dla chłopców" autorstwa dr Andrzeja Jaczewskiego i dr Jerzego Żmijewskiego znalazłem przypadkiem, robiąc porządki w biblioteczce moich rodziców. Została ona wydana w roku 1975 przez Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich i była skierowana dla uczniów którzy rozpoczynali naukę w liceum(młodszym czytelnikom przypominam, że w związku z innym systemem szkolnictwa, był to odpowiednik dzisiejszej III klasy gimnazjum).

Po co ruszać blisko czterdziestoletnią książkę, która miała służyć wychowaniu seksualnemu? Otóż jest to bardzo ciekawy dokument świadczący o obyczajowości w epoce Gierka. Z perspektywy XXI wieku część przekazywanych informacji wydaję się być zabawna, nietypowa, ewentualnie bardzo dosadna.

Zacznijmy jednak od wisienki na torcie - ilustracji. Zostały one wykonane przez Bohdana Butenko. Czytelnicy wychowani na twórczości Niziurskiego, Bahdaja czy Brzechwy z pewnością pamiętają charakterystyczną kreskę rysownika. W tym przypadku żarty rysunkowe są świetne i wzbudzają nutkę tęsknoty za dzieciństwem. Na przykład:


Lub:


Pozycja stara się przekazać ogrom informacji, które powinien posiąść każdy dorastający mężczyzna. Począwszy od porad modowo-lajfstajlowych:

"Często przyczyną wzwodów bywa zbyt ciasne ubranie. Chłopcy z uporem godnym naprawdę lepszej sprawy zamiast bielizny noszą różnego rodzaju kąpielówki. (...) A może niejeden z was doszedł już wieku, w którym zacznie, jak dorośli, nosić normalną bieliznę. Kalesony warte są polecenia, bo są luźniejsze i nie uwierają, a poza tym są najczęściej białe i łatwo zauważyć moment kiedy trzeba je zmienić na czyste. Na granatowych czy czarnych spodenkach nie znać brudu nawet po dwu tygodniach"




Poprzez rozważania na temat narkomanii(proszę zwrócić uwagę na argumentację która mogła powstać tylko w bloku wschodnim!):

"W Polsce narkomania nie stała się wielkim problemem. Może niewielu jest tych, którzy mogliby za narkotyki płacić słone ceny i to w dewizach..."

A kończąc na lekomanii(o dziwo co raz mniej się o niej mówi, mimo że problem narasta:


Zwróćcie uwagę na opakowania leków - zwłaszcza na zastanawiającą w naszym klimacie chininę.

Oczywiście punkt główny programu stanowią zagadnienia dotyczące seksu.  Niektóre siermiężne i mocno przesiąknięte duchem socjalizmu jak:

"Czym się ta ciekawość wyraża? Na przykład podglądaniem dziewcząt w ustępach. Chłopcy niejednokrotnie robią nawet dziury w ścianach ustępów, by podglądać dziewczęta w czasie czynności tam odbywanych"

Czy(cóż za porównanie!):

"Onanizm jest zjawiskiem nieestetycznym, dzieciną formą zaspokajania swego popędu, może nawet nie bardzo kulturalną. Bo z tym zaspakajaniem popędu to trochę tak jak z jedzeniem. Gdy człowiek jest głodny, może kupić pół kilo kaszanki i chleb, do tego ogórek i zjeść z gazety. Ale można zamiast tego zjeść obiad smacznie przyrządzony i estetycznie podany. Z punktu widzenia biologii w jednym i drugim przypadku zaspokajamy instynkt głodu, ale jaka jest w tym różnica!!! Onanizm to też takie nieestetyczne zaspokajanie instynktu. Nie trzeba przyzwyczajać się do takiego sposobu załatwiania swoich spraw."

Autorzy podejmują też trudne tematy. Jednym z nich jest onanizm. Przedstawiają między innymi lekko obleśną genezę masturbacji u niektórych mężczyzn:

"Trzeba stwierdzić, że chłopcy rzadko dbają o czystość okolicy narządów płciowych. (...) Towarzyszą temu swędzenie i pieczenie skóry w okolicy narządów płciowych, co składnia do dotykania jej i może mieć wpływ na występowanie samogwałtu."

Przestrzegają przed praktykowaniem go w wieku dorosłym:

"Onanizm w okresie dojrzewania, ten umiarkowany, jest zjawiskiem naturalnym. Mija z osiągnięciem dojrzałości. A jeżeli nie minie, to staje się już odchyleniem od normy i znów wymaga porady lekarza"

Również powstrzymywanie się od seksu może być szkodliwe:

"W pewnych przypadkach abstynencja[seksualna - przypis własny] może prowadzić do zdziwaczenia, zmian charakterologicznych, wystąpienia cech usposobienia "starokawalerskich" czy "staropanieńskich"

Oraz mówią o zgubnym wpływie zbiorowego samogwałtu:

"A więc jeszcze jedno - onanizm zbiorowy. (...) Zdarza się to np. w internatach. Zazwyczaj jest tam jeden lub więcej prowodyrów. Jeśli nasz stosunek do onanizmu, że tak powiem indywidualnego, był taki trochę tolerancyjny - to takie praktyki bardzo usilnie wam odradzamy. Co prawda nie zawsze tak bywa, ale może to prowadzić do przykrych następstw w postaci odchyleń od stanu prawidłowego. Może zmienić ukierunkowanie popędu może stać się źródłem i przyczyną homoseksualizmu. Może przyjść taki moment, że to, co zaczęło się tak "dla draki" jako wybryk, stanie się nawykiem. Potem trzeba się leczyć."

Skoro mowa o brzydkim dotyku, należy też pochylić się nad problemem pornografii. Tutaj w formie lekko żartobliwej:



Nie zabrakło też wzmianki o homoseksualizmie. Oburzonych zapewniam jednak, że jak na lata '70 tekst ten jest mocno łagodny:

"A jak odnosić się do homoseksualistów? Nie wdawać się z nimi w żadne kontakty, unikać, nie korzystać z propozycji przejażdżki samochodem, motocyklem, czy pójścia do kina z nieznajomym osobnikiem. A człowieka dotkniętego tym zboczeniem traktować tak jak chorego, bez sensacji, bez kpin."

I na koniec absolutny crème de la crème całej książki. Cóż, aż ciężko uwierzyć jak wielka zmiana w mentalności zaszła na przełomie ostatnich lat:

"Człowiek kulturalny postępuje tak, by nie zachodziła konieczność przerywania ciąży."

Dobra, koniec żartów. Tak naprawdę cytaty te nie stanowią aż tak pokaźnej części książki. Poza nimi jest to zdezaktualizowany podręcznik, który starał się przekazywać ważne informacje w sposób kulturalny i bez nadmiernego wulgaryzowania. Momentami jest on również zabawny i z pewnością napisany dobrym piórem. Może momentami jest on zbyt purytański i idealistyczny, jednakże były to inne czasy.

Mimo wszystko, jeżeli chcecie wprowadzić dziecko w świat stosunków damsko-męskich to lepiej poszukać nowszej pozycji. Ta jest z pewnością zabawna i ma swój urok - jednak jej użyteczność skończyła się już lata temu. Jeżeli zaś Wasi rodzice urodzili się na przełomie lat '50 i '60 to powinniście ją przekartkować. Przekonacie się wtedy dlaczego(o ile) mieli problemy rozmawiając z Wami na tematy seksualne.

Moja ocena: BRAK - jest to ciekawostka, która nie podlega ocenie.

Cytat książki: BRAK - jest ich za dużo i nie mogę się zdecydować.