Mój osobisty stosunek do polskiej
piłki nożnej jest mocno schizofreniczny. Potrafię
świętować(niestety, nieliczne) sukcesy i mieć jej dosyć po(coraz
częstszych) porażkach. Samo śledzenie Ekstraklasy jest dla mnie swoistym guilty pleasure. Śledzę ją samotnie, schowany przed oczami
bliźnich, przeżywając sprzeczne uczucia. Z jednej strony odczuwam
nienawiść do jej siermiężności i bardzo niskiego poziomu. Z
drugiej kocham ją za to że jest. Ciężkie jest życie kibica.
Ten krótki wstęp dotyczący mojej
filozofii był niezbędny. Czytanie na temat drużyny o przeciętnych
osiągnięciach(zaledwie dwa mistrzostwa Polski!), która gra w
słabej lidze wydawało mi się być szczytem masochizmu.
Jednocześnie zżerał mnie wstyd. Bo jednym jest oglądanie
ligowej kopaniny, a drugim - czytanie o niej. Teraz jesteście w
stanie zrozumieć co przeżywałem. Jak straszliwe były to katusze,
nieśmiało przerywane krótkimi, euforycznymi momentami. Te pierwsze
były zdecydowanie dłuższe...
Książka Michała Wyrwy składa się z
dwóch zasadniczych części. Dłuższa dotyczy historii klubu –
odtworzonej od czasów Breslau, aż do roku 2012. Datą graniczną
był w tym przypadku moment zdobycia mistrzostwa Polski przez
zawodników Śląska Wrocław. Na marginesie warto zauważyć, że cezura ta jest mocno dogodna, gdyż zdjęła z autora obowiązek opisywania pucharowej kompromitacji w sezonie 2012/2013. Jest to opowieść nużąca i smutna,
gdyż dotyczy głównie tułaczki po niższych klasach rozgrywkowych.
Mało w niej triumfów, znacznie więcej rozczarowań. W tło
wplecione są dzieje polskiej piłki nożnej oraz osobiste dramaty
niektórych zawodników. Dla osoby, która nie rozumie fenomenu
obserwowania zmagań dwudziestu dwóch spoconych facetów jest to
mieszanka niezjadliwa. Druga część książki przedstawia skrócone
biografie ludzi związanych z klubem. Począwszy od piłkarzy, a na
trenerach kończąc. Część z nich(jak Sebastian Mila, Ryszard
Tarasiewicz czy Marian Kelemen) to dalej istotne postacie na ligowych
boiskach.
Przez większość czasu historia ta
nie porwie Was żadną ciekawą anegdotką, trafnym przemyśleniem
czy dobrym bon motem. Momentami książka przypomina dosyć nudną
kronikę klubową. Z pewnością dużym minusem jest to, że autor
nie dotarł do bohaterów swojej opowieści. Poza wstępem pióra
kapitana Ślązaków, Sebastiana Mili oraz swoistym epilogiem, którym
jest wywiad z raperem Waldemarem Kastą reszta wypowiedzi jest
wyciągnięta z wywiadów, portali internetowych czy gazet. Mimo to
doceniam ogrom pracy Michała Wyrwy przy zbieraniu i kompilowaniu
źródeł oraz nowatorskość tematu.
Kolejnym minusem jest język. Autor
jest dziennikarzem(obecnie Faktu) i to widać. Książka jest
napisana stylem „gazetowym”, prostym. Rażą częste powtórzenia
oraz stosowanie tych samych frazeologizmów(ze zwrotem „zagiąć
parol” na czele). O dziwo nie przeszkadzało mi to aż tak bardzo –
wszak pozycję czytałem w celu pogłębienia wiedzy.
„W cieniu Śląska” to książka
napisana przez kibica i kierowana do kibiców. Jeżeli co dwa
tygodnie nie śledzicie z zapartym tchem ligowego kopania się po
czołach – odpuśćcie. W przeciwieństwie do naprawdę wybitnych
pozycji na temat piłki nożnej(jak „Spalony” Andrzeja Iwana i
Krzysztofa Stanowskiego) ta nie ma Wam absolutnie nic do
zaoferowania. Jeżeli jednak kibicujecie dumie Dolnego Śląska lub
macie zamiar dowiedzieć się czegoś o historii polskiej (s)kopanej
to nie powinniście się zawieść. W takim przypadku dorzućcie do
oceny dwa oczka.
A polską piłkę nożną dalej będę
kochał miłością dziecięca – naiwną, bezmyślną i bardzo
gorącą.
Moja ocena: 5/10
Cytat książki: „Opiekun Śląska
zadbał o najdrobniejsze szczegóły, zabierając drużynę na
kilkudniowe zgrupowanie. Dwa dni przed meczem zaprosił swoich
podopiecznych do teatru na sztukę „Białe małżeństwo”. Dramat
Tadeusza Różewicza mówi między innymi o poszukiwaniu wolności,
pragnieniu oryginalności oraz swobody ekspresji. Jedynie te cechy
mogły pozwolić ofensywie Śląska na sforsowanie belgijskich
zasieków.”
* cytat pochodzi z cieszącej się lokalną popularnością przyśpiewki kibiców Śląska Wrocław
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Chcesz zostawić komentarz? Super, dziękuję! Pamiętaj jednak o netykiecie :-).