Tym wpisem pragnę rozpocząć nowy
cykl blogowych recenzji. Będę się w nim zajmował kultowymi
cyklami literackimi – bez względu na ich wiek, czy gatunek. Na
pierwszy ogień idą kryminały Mankella. Macie propozycje dotyczące
innych lektur? Wpiszcie je w komentarzu albo na fejsbukowym fanpejdżu
– https://www.facebook.com/Readaktor
Seria kryminałów o Kurcie Wallanderze
autorstwa Henninga Mankella jest już kultowa. Na ich podstawie
powstawały seriale i filmy telewizyjne, a same powieści cieszą się
popularnością w Europie. Czy zasłużoną? No cóż, moje pierwsze
spotkanie ze szwedzkim pisarzem to falstart.
Akcja powieści toczy się w Skanii,
południowej części Szwecji leżącej nad morzem Bałtyckim, na
początku lat '90. Nasz bohater, Kurt Wallander, oficer policji w
prowincjonalnym Ystad zmaga się z poważnymi problemami. Jest świeżo
po rozwodzie, jego córka po nieudanej próbie samobójczej nie chce
z nim rozmawiać, ojciec choruje na demencje starczą i jest wiecznie
niezadowolony z syna. Jakby tego było mało jest on permanentnie
samotny a jego jedyną towarzyszką jest kobieta pojawiająca się w
erotycznych snach. Dlaczego opis książki rozpoczynam od
charakterystyki bohatera? Gdyż życiowe rozterki naszego komisarza(a
także jego walka z nadwagą) stanowią lwią część fabuły. I nie
raz, i nie dwa będą przysłaniać sprawę kryminalną. Problem
polega na tym, że z każdą kolejną stroną czułem coraz mniej
sympatii do naszego protagonisty. Mimo wszystkich problemów wydawał
się on bezbarwny i nijaki, a jego działania powodowały u mnie
uśmiech politowania. Jeżeli ktoś spodziewa się cynicznego
ostatniego sprawiedliwego z powieści noir, to powinien zacząć
szukać innej pozycji.
Kurt Wallander musi rozwiązać sprawę
brutalnego morderstwa na szwedzkiej prowincji. Dlaczego zabójca,
który torturował dwójkę starszych ludzi po wszystkim nakarmił
ich konia? I co chciał osiągnąć pozbawiając życia spokojnych
obywateli? Sprawa jest naprawdę ciekawa(a później jeszcze się
komplikuje!). Nie da się zaprzeczyć, że książka wciąga i czyta
się ją przyjemnie. Niestety, autor KOMPLETNIE zrujnował
zakończenie. Osoby wyczulone na spoilery mogą sobie darować resztę
akapitu, chociaż postaram się nie zdradzać żadnych, istotnych dla
fabuły informacji. W kryminałach zawsze lubiłem powolne
dochodzenie do prawdy i zatrzymanie będące efektem wyrafinowanej
gry operacyjnej policji. Tutaj tego nie mamy. Sprawa „rozwiązuję
się” przypadkiem, którego prawdopodobieństwo było znikome.
Zdecydowanie działa to in minus na końcową ocenę.
W każdej książce Henning Mankell
próbuję wziąć na tapetę ważny społecznie temat. W „Mordercy
bez twarzy jest to ksenofobia, rasizm oraz szwedzka polityka
imigracyjna. Nie spodziewajcie się jednak wyrafinowanej analizy, czy
głębokich przemyśleń. Autor tworzy prostą diagnozę na zasadzie:
„rasizm jest be, ksenofobia be, a szwedzka polityka jest za
miętka”, bez próby pokuszenia się o cokolwiek więcej. Nie
wymaga oczywiście, żeby kryminał pełnił funkcję rozprawki
socjologiczno-filozoficznej o naturze ludzkiej. Ale skoro twórca
pokusił się o taki element to mógł mu nadać więcej odcieni szarości.
Bardzo podobał mi się sposób w jaki
autor przedstawia Skanię. Jest ona smutna, szara, brutalna.
Zabiegiem, który uważam za genialny, jest kreowanie nastroju za
pomocą zmiany pogody. Bohater zmaga się nie tylko z przestępcami,
ale także z wiecznym deszczem i brakiem słońca. Jest to świetna
sceneria dla kryminału.
Ystad jest co prawda miastem ładnym i
ciekawym – jednak po drodze gdzieś zaginęła dusza. Mam nadzieję,
że to wina pierwszego spojrzenia. Mimo solidnej rzemieślniczej
roboty, książki nie mogę ocenić wyżej niż zwykłego
przeciętniaka. Mam nadzieję, że następne spotkanie w Skanii
będzie bardziej owocne.
Moja ocena: 6/10
Cytat książki: „Co prawda on
kuratorom nie dowierzał. Zbyt często, jego zdaniem, różni
pracownicy socjalni, wzywani, kiedy policja schwytała młodocianych
przestępców, prezentowali błędne wyobrażenie o tym, co należy
robić. Kuratorzy byli ulegli i łagodni w sytuacji, gdy, jak sądził,
powinni stawiać tym ludziom twarde wymagania. Nieraz złościł się
na władze socjalne, które swoją powolnością i brakiem
zdecydowania popychały młodych przestępców do kontynuowania
działalności”
Źródło okładki
Źródło okładki